Rządowy program Polski Ład od samego początku wzbudza wiele kontrowersji w związku z planowanymi zmianami, m.in. w zakresie prawa podatkowego. Radca Prawny Paweł Michalak, Partner w kancelarii MKZ Partnerzy komentuje na czym będzie polegała m.in. zmiana dotycząca amortyzacji budynków i lokali mieszkalnych.
Obecnie, zgodnie z art. 22 ust. 8 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, za koszt uzyskania przychodu uznaje się odpisy z tytułu zużycia środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych (odpisy amortyzacyjne) dokonywane wyłącznie zgodnie z art. 22a-22o, z uwzględnieniem art. 23 powyższej ustawy.
Po wejściu w życie zmian proponowanych przez rząd, kosztem uzyskania przychodów będą odpisy z tytułu zużycia środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych (odpisy amortyzacyjne) dokonywane wyłącznie zgodnie z art. 22a–22o, z uwzględnieniem art. 23.
Zmiana na pierwszy rzut oka zdaje się nie być znacząca. Jednak po dokładnej analizie proponowanych zmian przepisów, według których odpisy amortyzacyjne mają być „wyłącznie dokonywane” można zobaczyć, że „znikają” z nich zapisy odnoszące się do budynków i lokali mieszkalnych, a zostają lub pojawiają się zapisy dotyczące jedynie lokali użytkowych lub spółdzielczego prawa do lokalu użytkowego – komentuje mecenas Paweł Michalak.
Obecnie, zgodnie z obowiązującymi przepisami, budynki i lokale mieszkalne, służące do prowadzenia działalności gospodarczej, wydzierżawiane lub wynajmowane podlegały amortyzacji, o ile podatnik podjął decyzję o ich amortyzowaniu. W wyniku zapowiadanych zmian, w ogóle nie będzie można ich amortyzować – dodaje.
Zmiana przepisów zakłada także, że nieruchomości wykorzystywane do prowadzenia działalności gospodarczej, nie będą ujmowane w ewidencji środków trwałych. Z uzasadnienia projektu zmiany przepisów wynika, że wyłączenie budynków i lokali mieszkalnych spod możliwości ich amortyzowania to skutek uznania, że wartość tych składników z biegiem czasu nie spada, a właściwie wzrasta. Poza tym, możliwość amortyzowania mieszkań przeznaczonych pod wynajem, niekiedy powoduje, że podatek dochodowy liczony od tego źródła jest bardzo niski lub nie występuje wcale.
Oprócz tego, trzeba zwrócić uwagę, że w przypadku sprzedaży mieszkania po upływie 5 lat od końca roku kalendarzowego, w którym się je kupiło, nie płaci się podatku dochodowego z tego tytułu. Z kolei sprzedaż mieszkania przed tym okresem skutkuje obecnie tym, że zbywający może skorzystać z tzw. ulgi mieszkaniowej. Zdaniem projektodawców oznacza to, że nieruchomości mieszkaniowe korzystają z podwójnych preferencji w podatku dochodowym od osób fizycznych, które z uwagi na swoją „atrakcyjność” powodują, że nieruchomości mieszkaniowe są pożądanym przedmiotem inwestycji, co wpływa na wzrost cen na rynku nieruchomości. W związku z tym, postanowiono z tym skończyć licząc, iż w ten sposób zmniejszy się popyt na nieruchomości mieszkaniowe, które według ustawodawcy, powinny służyć przede wszystkim do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych obywateli.
Wzrost cen nieruchomości przez ostatnie kilka lat był dość spory. Złożyło się na to wiele czynników, nie tylko wynikających z preferencji w podatku PIT. Np. rekordowo niskie stopy procentowe, które powodują, że łatwiej jest uzyskać kredyt oraz że jest on tańszy, przez co więcej osób może się na niego zdecydować. To z kolei zwiększa popyt na rynku nieruchomości. Inną konsekwencją niskich stóp procentowych jest postępująca inflacja, która skłania osoby posiadające sporą ilość wolnych środków finansowych do inwestowania (głównie w nieruchomości), zamiast trzymania ich na koncie lub na nisko oprocentowanej lokacie, gdzie w rzeczywistości środki te tracą na wartości.
Patrząc na projektowane zmiany, nie da się nie zauważyć pewnej niekonsekwencji z jaką mamy obecnie do czynienia. Z jednej strony, niskie stopy procentowe mają stymulować konsumpcję i zachęcać do wydawania oszczędności, a z drugiej, komentowana zmiana ma na celu zapobiec pewnym skutkom powstałym m.in. w wyniku wspomnianej stymulacji. Można sobie więc zadać pytanie, czemu w rzeczywistości ma służyć proponowana zmiana, jeśli nie wyłącznie zwiększeniu wpływów z podatku dochodowego – komentuje mecenas Paweł Michalak.