JAK SIĘ BRONIĆ PRZED DEEPFAKE’AMI. KATARZYNA KOSICKA-POLAK EKSPERTKĄ FORBES’A

Czym są deepfake? W jaki sposób rozprzestrzeniają się w sieci, niszcząc wizerunek niewinnych osób? W jakich okolicznościach ich ofiarą padł prezydent Barrack Obama? Jakie – na pozór bezpieczne aplikacje – mogą stać się niebezpiecznym narzędziem w rękach osób, które mają wobec nas wrogie zamiary? W jakich natomiast sprawach deepfake mogą pomóc?

Takie zagadnienia porusza red. Dorota Kaczyńska z redakcji Forbesa w artykule pt. „Deepfake. Makiaweliczne podróbki trzęsą realnym i wirtualnym światem”. Jednym z ekspertów, wypowiadających się na temat tego niebezpiecznego i błyskawicznie rozwijającego się zjawiska, jest Katarzyna Kosicka-Polak, partner zarządzający w Kancelarii MKZ Partnerzy.

Czym jest deepfake

Deepfake to określenie technik obróbki wideo, które mają spreparować obraz przy pomocy sztucznej inteligencji. Chodzi o podmianę twarzy lub ciała konkretnej osoby na dowolną inną postać. Dzięki temu można zmienić wypowiedź osoby lub to, jak się rusza.

Pierwsze deepfake, które pojawiły się pod koniec 2017 roku, wmontowywały twarze sławnych osób w filmy porno. W 2018 roku pojawił się polityczny deepfake, w którym Barack Obama nazywa Donalda Trumpa głupkiem.

Mecenas Kosicka-Polak tłumaczy dlaczego, mimo iż ta technologia tworzy niebezpieczne precedensy, cały czas zręcznie omija wokandę sądową.

– Na razie trudno odnaleźć sprawy sądowe bezpośrednio związane z wykorzystaniem technologii deepfake. Wiąże się to z brakiem konkretnych przepisów regulujących właśnie tę kwestię. Po ich wprowadzeniu będzie można oczekiwać pojawienia się postępowań dotyczących tego zjawiska. Obecnie w niektórych państwach są prowadzone prace legislacyjne dotyczące powstrzymania konkretnych form rozpowszechniania treści, związanych z pornografią, czy też naruszających rzetelność kampanii wyborczych (USA). Jednak jak dotąd, jedynym państwem, w którym wprost zakazano publikacji deepfake’ów, są Chiny, gdzie odpowiednie przepisy weszły w życie 1 marca 2020 r. – mówi w rozmowie z forbes.pl Katarzyna Kosicka-Polak.

Polak nie całkiem bezbronny

W Polsce ustawodawca cały czas problemu jeszcze nie zidentyfikował. Mecenas Kosicka-Polak podkreśla jednak, że ten, kto padnie ofiarą takiej manipulacji, nie jest do końca bezbronny. – Z jednej strony istnieje możliwość rozważania odpowiedzialności z art. 212 Kodeksu karnego za zniesławienie. Jeżeli następuje to za pośrednictwem środków masowego przekazu, grozi za to kara do roku pozbawienia wolności. Co ważne, dotyczy ona osób rozpowszechniających te informacje, nie tylko bezpośrednio kreujących takie materiały. W praktyce jednak problemem może być ustalenie danych konkretnych osób, szczególnie w Internecie. Niekiedy nawet przerasta to organy ścigania – zauważa na łamach forbes.pl Katarzyna Kosicka-Polak.

Drugi przepis to art. 202 § 1 Kodeksu karnego, jeżeli materiał ma charakter pornograficzny, zaś treści prezentowane są publicznie w sposób mogący narzucić się osobie, która sobie tego nie życzy. – Sprawca takiego czynu podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. W przypadku, gdy rozpowszechniane są filmy czy zdjęcia z udziałem osób małoletnich, zwierząt, czy też z wykorzystaniem przemocy, do pociągnięcia do odpowiedzialności wystarczy, że taka treść po prostu trafi do Internetu – wyjaśniła forbes.pl Katarzyna Kosicka-Polak.

Więcej pod linkiem: https://www.forbes.pl/technologie/deepfake-jak-technologia-zmienia-swiat-internet-i-jakie-zagrozenia-powoduje/049fyrd

Zachęcamy do lektury!